Uber w Akrze (Ghana) funkcjonuje od około pół roku. Co ciekawe największym powodzeniem cieszy się wśród studentów, którzy dopatrują się tu większego bezpieczeństwa, konkurencyjnych cen i przejrzystości większej niż w przypadku innych form transportu.
Mieszkam w Temie, dlatego właśnie stamtąd podejmowałem kilka prób zamówienia Ubera. W zasadzie praktycznie każda próba spełzła na niczym. Kilkoro kierowców potwierdzało co prawda przyjazd, ale po kilku minutach odwoływało. Jeden nawet przyjechał, ale nie mogliśmy się dogadać co do punktu odbioru i w końcu odjechał. Do Akkry pozostało mi dojechać tro tro, o którym już Wam wcześniej pisałem.
Postanowiłem w drodze powrotnej dać jeszcze szansę Uberowi i tu się udało. Kierowców okazało się tu jeździć tyle co w weekend w Nowym Yorku. Czas dojazdu do miejsca spotkania 7 min.
Odebrał nas Frederic. Wypytałem go skąd takie problemy z zamawianiem kierowców. Okazało się, że dzielnica w której mieszkam to okręg przemysłowy, z którego rzadko kiedy są zamówienia. Można tam dojechać autostradą i w zasadzie powroty są puste. Skąd ja to znam? Uwielbiam weekendowe zamówienia do Kórnika z pustym powrotem.
Jechaliśmy w godzinach szczytu więc zjazd z autostrady był jak zawsze zakorkowany, dlatego pokazaliśmy chłopakowi skrót przez slumsy. Pierwszy raz się tam zapuścił.
Cały kurs wyszedł o wiele korzystniej niż, jazda taksówką. Zapłaciliśmy 28 GHS, zamiast 50 – 80 GHS (przeliczenie mniej więcej jeden do jeden na PLN).
Tego samego dnia spotkaliśmy taksówkę wbitą w mur. Kierowca został napadnięty przez pasażerów w trakcie kursu. Chcieli go okraść, ale jak widać nie powiodło się. Przejrzystość dostępu do informacji o kierowcy i pasażerze wydaje się jednak dobrym rozwiązaniem, chociażby wtedy gdy chcemy żeby ktoś zawiózł dziecko do szkoły.