DSC_6765Kiedy zakładałem Równe Prawa Dla Obojga Rodziców przyznaję, że robiłem to z bezsilności. Miałem gigantyczne poczucie niesprawiedliwości, którego ujście potrzebowałem gdzieś znaleźć.

Na początku był to zwykły fan page na Facebook’u, bez zarysowanego pomysłu na siebie, planu, czy precyzyjnie określonych idei. Wiedziałem czego nie chcę, a zamierzałem dowiedzieć się czego chcę. Przyglądając się różnym organizacjom, których celem statutowym jest działanie antyalienacyjne w możliwości pełnienia funkcji rodzica dla swoich pociech, szukałem punktów spójnych, aby móc połączyć siły. Nie znalazłem. Z grubsza mogę powiedzieć, że istniejące “na rynku” organizacje dzielą się na te, które nie lubią mam i te które nie lubią ojców. Zadałem sobie pytanie “jakie to ma znaczenie”?!

Jakie ma znaczenie, że ktoś nie chce z kimś być? Przecież każdy ma prawo pomylić się, popełnić błąd, mieć możliwość rehabilitacji, naprawy, rozstania. Patrząc z perspektywy dziecka rodziny nie da się rozbić. Gdziekolwiek będą rodzice, to dla dziecka na zawsze pozostaną rodziną.

Kierunek działań zaczął się klarować. Najważniejsze dla mnie stało się zabezpieczenie potrzeb dziecka, dalej własnych, a dopiero w dalszej kolejności innych. Dziecko nie jest winne tego, że rodzice mają problem z komunikacją, czy finansami. Natomiast to, jak będzie dbało o higienę psychiczną, jak będzie traktować innych ludzi, a mówiąc kolokwialnie “jakim człowiekiem będzie w przyszłości” – wyciąga również z obserwacji rodziców. Jak traktują się nawzajem i w jakich sytuacjach. Jak mówią do siebie gdy chcą coś załatwić, ustalić, wyznać. Czy komunikują się z czułością i uważnością, czy znudzeniem i pretensjami.

Może warto zadawać sobie pytanie “czego uczę dziecka moim zachowaniem”? Czy pokazuję jak wygląda miłość, jak traktować partnera, jak codziennie dbać o siebie nawzajem?

Dzisiaj jednak chciałbym skupić się na tym, jak zajmujemy się dzieckiem, gdy dochodzi do rozstania. Kto ma jaką rolę, na co się zgadza, czy są kompromisy, czy szanujemy w dziecku tego drugiego rodzica.

Według GUS w roku 2013 sądy w 60 proc. spraw przyznały opiekę nad dzieckiem matce, a tylko w 4 proc. – ojcu. 

To jeszcze nie znaczy, że sądy nie chcą przyznawać prawa do opieki nad dzieckiem ojcom. Ta statystyka mówi o decyzjach sądu. Nie podaje jednak, ilu ojców wnioskowało o to, by dzieci były wyłącznie pod ich opieką. Na ten temat statystyki milczą.

Zanim przeczytacie dalej ten wpis – chciałbym żebyście wiedzieli, że uwielbiam kobiety, wierzę w równowagę świata i jednym celów na szczycie mojej listy jest założenie rodziny i tym razem zrobienie tego dobrze.

Przeczytałem tysiące listów od sfrustrowanych rodziców, którzy mają problem w kontakcie z dzieckiem. Odbyłem jeszcze więcej rozmów. Jeżeli o kimś zapomniałem – sorry – odezwij się. Chętnie Cię wysłucham i może coś podpowiem. Zobaczyłem w działaniach najróżniejsze reguły, które z racji dociekliwości zgłębiam. To co widzę… przeraża mnie!

Rodzicem, przy którym najczęściej zostaje dziecko, to mama. Oczywiście ma to swoje wady i zalety w zależności od wieku i chęci zaangażowania rodziców, ale zdecydowanie częściej jest to matka. Moim zdaniem zagubiliśmy się gdzieś w rozwoju cywilizacyjnym i role kobiety i mężczyzny wymiksowały się w sposób którego działania jeszcze nie ogarniamy. Traktuje to poza oceną. Moim celem jest bardziej zrozumieć otaczającą rzeczywistość, niż kategoryzować, nazywać, dodawać łatki.

Jedynym usprawiedliwieniem na odcinanie dziecka od rodzica, które potrafię przyjąć, to sytuacja w której rodzic jest niebezpieczny dla otoczenia, lub posiada jakieś wyraźne zaburzenia psychiczne. W innych sytuacjach, co daje rodzicowi prawo do “własności” dziecka?! Dziecko jest przede wszystkim swoje, a potem ma rodziców. To my z własnej potrzeby chcemy się mu oddawać, wspierać, towarzyszyć. Taka sytuacja wymaga kompromisu i Waszym psim obowiązkiem drodzy rodzice jest dogadać się na tej płaszczyźnie.

Każdej mamusi i tatusiowi, którzy po wykluczeniu chorób psychicznych, uważają się za “ważniejszego” opiekuna, uważają że nie ma potrzeby wspólnego ustalania zasad wychowawczych, lub nie szanują obecności i roli tego drugiego… mam radę: zacznijcie uprawiać jakiś sport. Kiedy uprawiamy sport, podnosi się poziom endorfiny, a wtedy łatwiej wyrzucić z siebie dziwne pomysły.

Nasze dzieci są bacznymi obserwatorami. Kopiują nasze zachowania i wykorzystują w swoim życiu. To od nas zależy co będą naśladować. Zgorzkniałą matkę, nabuzowanego ojca, potyczki słowne (lub co gorsza fizyczne), czy uśmiech, dystans i umiejętność załatwiania spraw do końca.

 

[rf_contest contest=’3612′]